List z nieba..
Koledze, który musiał pożegnać swoją ukochaną córkę...
Kochany tato wiem, że cierpisz
I że to wszystko znów przeżywasz,
Każdą minutę tamtą wielbisz,
A ja tu jestem już szczęśliwa.
Wiesz, że zostawić Cię nie chciałam…
Lecz Bóg zaprosił mnie do siebie,
Tak krótką chwilę przy Was trwałam,
Jak wynagrodzi wam to, nie wiem.
Bólu żadnego już nie czuję,
Chyba, że tylko ten z tęsknoty,
Gdy z Aniołami tu wędruję,
To jestem tato jak ten motyl.
Oczy czasami zwróć do nieba,
Najlepiej nocą, gdy świat już śpi,
Z podmuchem wiatru będę śpiewać,
Żeby osuszyć przed snem Twe łzy…
Dłoń swą położę na ramieniu,
I tak rozłąkę przeczekamy,
Spróbuję ulżyć w tym cierpieniu,
A kiedyś przecież się spotkamy…
:) lubisz pisać wiersze, uduchiowiona jesteś.
OdpowiedzUsuń